O podróży powrotnej nie mogę napisać zbyt wiele. Spałem sobie smacznie na podłodze w busie, nikt mnie nie niepokoił, a ponieważ od Słowenii do Polski nie ma ani jednej kontroli granicznej, obudziłem się gdzieś w Czechach, blisko polskiej granicy. Pierwszy, koło Aluprofu, wysiadł Artur, nieco później Kuba, a reszta ekipy zakończyła bałkańską majówkę w Buczkowicach około ósmej rano.
Wyjazd można uznać za udany – stanęliśmy na najwyższych szczytach Węgier i Chorwacji, byliśmy na przedwierzchołku Maglicia oraz popływaliśmy co nieco w Adriatyku. Liczę, że następny wyjazd będzie jeszcze ciekawszy 🙂
A co najważniejsze, Anielka i Zosia dzielnie przerwały prawie tydzień bez rodziców, bawiąc się z dziadkiem i babcią. Gdy następnym razem będziemy chcieli pojechać na kilkudniowy wypad bez dzieciaków, wiemy, że świetnie sobie dadzą radę!
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta