No i wszystkie plany wzięły w łeb… Zamiast w południe, startujemy z Buczkowic po 17-tej. Oznacza to, że plan “bałkańskiej majówki” może zostać nieco zmodyfikowany… Dodatkowo, co ustaliliśmy już wcześniej, jedziemy w odwrotną stronę, niż planowaliśmy, zaczynając od Kekesa i Maglicia.
Maciek, nasz kierowca, prowadzi busa przez Korbielów w stronę Węgier, tak aby jeszcze tego tego samego dnia stanąć na najwyższym szczycie Węgier – Kekesu. Na parking położony nieopodal szczytu docieramy przed 22-gą. Z jednej strony jest zbyt późno, abyśmy mogli podziwiać widoki, z drugiej – oszczędzamy na opłacie za parking, bowiem komu chciałoby się zdobywać Kekes tak późno… Dla tych, którzy jeszcze nie byli na Kekesu jest to doskonała okazja do zaliczenia (bo nie można tego nazwać zdobyciem) szczytu zaliczanego do Korony Europy.
Po krótkiej przerwie ruszamy w dalszą drogę… ku przygodzie…
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta