Długa lista

Gdy człowiek siedzi w domu i ma wolne to może spokojnie pomyśleć. Dzisiaj długo zastanawialiśmy się nad tym, co my tak naprawdę robimy w Anglii, czy to jest miejsce dla nas… Wizja wyremontowania domku w Buczkowicach oraz zorganizowania ślubu oraz wesela jakoś mobilizują nas do zostania jeszcze trochę. Co do ślubu i wesela, jeszcze nie wiemy kiedy i gdzie się ono odbędzie, a już przygotowaliśmy listę osób, które wypadałoby zaprosić na tę, ważną w naszym życiu uroczystość. Szkoda pisać, co nam wyszło. Mamy tak duże rodziny i wielu dobrych znajomych, że po prostu nie będzie nas stać na weselisko. Potencjalnych gości doliczyliśmy się prawie dwustu, co przy naszych możliwościach finansowych jest co najmniej nieciekawe. Jedyne co nam pozostaje, to albo drastycznie zredukować liczbę gości, albo najnormalniej w świecie nie robić wesela. Całe życie przed nami, a i czasu do namysłu jeszcze trochę mamy. Pożyjemy, zobaczymy…
Rano zaspaliśmy do kościoła na mszę angielską, więc Ania i Sławek zgodzili się wziąć nas popołudniu do Peterborough na mszę polską. Sprawdziliśmy w internecie, co i jak, opracowaliśmy plan dojazdu do Klubu Polskiego, w którym miała być odprawiona Msza Św. i wyruszyliśmy. Niestety, mszy nie było, a jak się później okazało, strona internetowa była aktualizowana po raz ostatni w 2004 roku. Daliśmy się wpuścić w maliny. Nic dodać, nic ująć.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *