A wieczorkiem wybraliśmy się na połączoną z zakupami przejażdżkę do Ely. Była to nasza pierwsza angielska wycieczka Rover’em Ani i Sławka. Trzeba przyznać, że jeździ się nim bardzo przyjemnie.
Podziwiając po drodze nocne, angielskie krajobrazy, czyli generalnie drogę, dojechaliśmy w końcu do Ely. Sławek zaparkował samochód niedaleko katedry, a Moniczka i ja wybraliśmy się zobaczyć ten potężny budynek. Pierwszy raz w życiu poczułem się przytłoczony przez budynek kościoła (katedry). W ten sposób chyba czują się mrówki w obecności człowieka. Naprawdę, kolosalne rozmiary robią wrażenie. Obiecaliśmy sobie, że wrócimy tutaj w dzień, gdy będzie już cieplej, aby pozwiedzać katedrę i oczywiście całe miasteczko.
Niewiele zwiedziwszy ruszyliśmy w powrotną drogę do Chatteris. Po drodze chcieliśmy jeszcze zrobić, zaplanowane wcześniej, zakupy w Tesco. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że market czynny 24 godziny na dobę jest zamknięty. Okazało się, że w czasie weekendu wcale nie jest całodobowy, więc bez zakupów, mądrzejsi o nowe informacje wróciliśmy do domku.