Po wczorajszej imprezce długo dochodziliśmy do siebie. Nie znaczy to, że męczył nas kacyk, lecz po prostu pospaliśmy dłużej, niż zwykle. Nie wiem, o której wstaliśmy, ale na pewno było już po południu. Sił nie mieliśmy, aby się gdzieś ruszać, więc wybraliśmy się jedynie do Agniesi, która sama w domku siedziała, bowiem chłopcy pojechali po ciocię Łukasza. Okazało się, że na stole w kuchni czeka na nas (Grześka i mnie) przepyszne ciasto upieczone przez Elenę, które mieliśmy spałaszować wraz z naszymi żoneczkami.
Chłopaki wrócili przed 17. Zjedliśmy pyszny obiadek przygotowany przez nasze kochane żonki, po czym wróciliśmy na Bridle Close, do naszego pokoiku.
A w domku, w trakcie rozmowy wyszło, że dzisiaj mamy 11 listopada, a więc Dzień Niepodległości. Tacy z nas patrioci na emigracji, że o mało nie zapomnieliśmy. Na szczęście nie zapomnieliśmy, poszukaliśmy flagi, którą przed wyjazdem od znajomych naszych dostaliśmy i wieszając ją na sznurku, resztę dnia spędziliśmy w patriotycznej atmosferze. Rozmawialiśmy dalej o różnych rzeczach, ale flaga wisiała tuż obok nas. A jutro wybory w Polsce…
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta